I oto przedstawiam moje pierwsze kompletnie wykończone prace ceramiczne, a są to osłonki na doniczki. Szkliwo w kolorze brunatnym według informacji z opakowania, ja jednak określam ten kolor kaszą gryczaną w sosie grzybowym, wydaje mi się bardziej trafny. Zrobiłam też trochę kulek, ale niestety tak niewiele z nich nadaje się do pokazania (mają różne braki) że wstrzymam się na razie z ich prezentacją.
ciekawe wyglądają jakby sznurek został otoczony jakimś szkliwem no i określenie jadłospisowe zabawne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A właśnie, powinnam była napisać że zostały wykonane metodą wałeczków.
OdpowiedzUsuńSuper, ja też chcę tak umieć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki. Nic trudnego, naprawdę, do tego można poczyniać różności z doskoku, etapami w wolnej chwili i nie jest potrzebne przy tej metodzie koło garncarskie, piec do wypalania, niestety już tak. No i bardzo uspakaja nerwy. Pozdrawiam również.
OdpowiedzUsuńZnalazłam stronę kiedyś gdzieś, mówiącą o tym jak zrobić taki ala' piec samemu! w sumie też nic trudnego...tylko trza faceta który by to zrobił za Ciebie :}
OdpowiedzUsuńCiekawe. U mnie wyglada to tak, że raz w tygodniu chodze na zajecia i wszystko co tam wymodzę jest wypalane na miejscu. Natomiast jest też taka możliwość,że w sklepie z materiałami garncarskimi mają piec i można za pewną opłatą u nich wypalać.
OdpowiedzUsuńBardzo tęsknie za gliną jak patrze na Twoje prace to czuję że chyba niebawem znajdę drogę do pracowni ceramicznej a mam całkiem niedaleczko... zainspirowałaś mnie. Osłonki bardzo zgrabne jak na pierwsze kroki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Bardzo lubię chodzić na te zajęcia-samo lepienie sprawia mi dużą radość, ale też twórcza atmosfera i podglądanie innych osób w trakcie pracy, to spora frajda.
OdpowiedzUsuń