A to zapowiedż że zapisałam się na kurs garncarski , który odbędzie się gdzieś tak pod koniec lipca, w moim mieście, co cieszy mnie podwójnie ponieważ do tej pory wszystkie kursy jakimi byłabym zainteresowana odbywały się gdzieś tam za górami, za lasami...
Jestem twórczynią tylko jednej z tych prac. Przy pracy towarzyszyła mi siedmioletnia Julia, Osóbka o nadzwyczaj zdolnych łapkach i to Ona zrobiła tą najdelikatniejszą miseczkę, a następnej miseczki jest współautorką z jeszcze Kimś.
Bardzo urocze wszystkie ale ta z misiem i zawadiackim uśmiechem wprost rozbraja energia pozytywna. Miłego kursowania i wielu wspaniałych ceramicznych inspiracji i wypieków udanych. Grzegorz.
OdpowiedzUsuńJa też chcę na kurs!! Czekam z niecierpliwością na Twoje wypieki! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOOOOoooo świetne są!!! Z niecierpliwością czekam na jeszcze :)
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję, za komentarze i za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńNowa specjalizacja? Cudnie! Garnuszki urocze! I ten koteczek... ach!
OdpowiedzUsuńNie święci garnki lepią ... glina cierpliwa jest i aksamitna...Czy masz świadomość że lepienie jest silnie uzależniające? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.